Przejdź do głównej zawartości

"Matrix" Wachowskich: bracia czy siostry?

Wszystko zaczęło się od bzdurnego artykułu w Interii. Autorka już na samym wstępie napisała o “Matrixie” wyreżyserowanym przez siostry Wachowskie. Odniosłem się do tego. Odniosę się teraz ponownie. Nie dlatego, żeby się tłumaczyć. Nie myślę, że mam z czego. Dalej uważam, że “Matrixa”, a chodzi mi o oryginalną trylogię, stworzyli i wyreżyserowali bracia Wachowscy. Nie siostry.

Niby nic. Taki spór o pietruszkę. Wachowscy, Larry i Andy, rzeczywiście byli kiedyś braćmi. Potem poddali się transformacji i stali się siostrami. Nie wiadomo, kiedy dokładnie przemienili się fizycznie, wiadomo tylko, kiedy się upowszechnili. Wieść gminna sięga głębiej, do mniej więcej roku 2000, choć w “The Matrix Reloaded” and “The Matrix Revolutions” (obydwa z roku 2003) w napisach końcowych dalej figurują jako bracia Wachowscy. Żeby było jasne. Nie mam nic przeciwko temu, żeby ktoś był sobie chłopcem, a potem stał się dziewczynką. Albo pingwinkiem, i jeśli ma takie życzenie, kazał na siebie mówić Pik-Pok. Całkowicie mi to powiewa. Chodzi mi tylko o ten jeden, mały szczegół. Nomen omen, o nazwę.

Kropla drąży skałę

Dawno, dawno temu, choć niedługo po II wojnie światowej, pewni ludzi w Niemczech doszli do wniosku, że nieco zaszkodziła ona ich wizerunkowi. Postanowili ten wizerunek ocieplić. Najbardziej marszczyło ich to, że ludzie nie przestają gadać o obozach koncentracyjnych, holokauście i tak dalej. Zrobili więc burzę mózgów i wpadli na pewien pomysł. Ogólnie rzecz biorąc, to prochu nie wymyślili. Chodziło o to, że rzecz powtarzana wiele razy, przeobraża się w końcu w prawdę. Zaczęli więc mówić i pisać o obozach, które znajdowały się na terenie Polski. Byli cierpliwi a kropla, jak wiadomo, drąży skałę. Dziś otwarcie mówi się już na zachodzie o polskich obozach koncentracyjnych, a niemrawe protesty naszego rządu niewiele zmieniają. Ziarno już wykiełkowało. Osobiście już kilka lat temu miałem ciekawą dyskusję z kimś, kto twierdził, że to były obozy stworzone przez Polaków i że to Polacy zabijali tych wszystkich biednych ludzi. Bo tak stało w jednej książce. I za nic nie mogłem tej osoby przekonać, że było inaczej. Kto zaręczy, że za kolejne pięćdziesiąt lat sami nie będziemy się o tym uczyć i wstydzić się, że zamordowaliśmy kilka milionów Żydów?

Steven, Lorena i Vanessa

“Lśnienie” Stephena Kinga czytałem trzydzieści lat temu. Co się stanie, jeśli Stephen nagle wyjdzie z cienia, oficjalnie przemieni się na Lorenę i tak każe do siebie mówić? Ano nic. Dla samej książki nic to nie zmieni. Ani jej w żaden sposób nie umniejszy. Czy to jednak oznacza, że od tej pory będziemy wszyscy mówić, że “Lśnienie” napisała Lorena King? Niby to samo, bo zrobił to ten sam człowiek przecież, ale jednak Stephen, czy Lorena? Czy może od tego czasu wszystkie nowe wydania będą wychodziły pod nowym nazwiskiem? Dla mnie “Lśnienie” napisał Stephen King i kropka. A to, kim on teraz jest, lub chce być, to już dyskusja czysto akademicka.

Jak w podstawówce siedziałem w ławce z Wojtkiem, a on później został Vanessą, to z kim siedziałem? Jest to w gruncie rzeczy ta sama osoba, ale ja oglądając stare zdjęcia prawdopodobnie i tak będę mówił o Wojtku. Gdy Wojtek rozpozna mnie na ulicy i przedstawi się, gdy pójdziemy na piwo lub kolorowego drinka, to będę do niego mówił per “droga Vanesso”, jeśli tak sobie będzie życzył. Myśląc o nim, lub wracając do dawnych czasów, kiedy bawiąc się w indian biegaliśmy nago po lesie, będę jednak myślał o Wojtku. Cóż, widocznie w grę wchodzi tu moja zaściankowość.

Bracia i Siostry Wachowskie

Nie mam nic przeciwko temu, żeby Wachowskie (jako siostry) chodził sobie po świecie i mówiły, że stworzyły i wyreżyserowały trylogię “Matrixa”. W końcu to zrobiły (czy zrobili) i też to nijak na samo dzieło nie wpłynie. Jest dobre i słusznie kultowe. Wszystkie filmy podpisane zostały przez braci i dopiero “The Matrix Resurrections” zostało podpisane tylko przez Lanę (film zresztą tak beznadziejny, że szkoda było go podpisywać w ogóle).

Niech sobie Larry i Andy będą Laną i Lilly. Jeśli to jest to, co chciały i czują się z tym szczęśliwe, to bardzo dobrze. Każdy zasługuje na szczęście i póki nie dokucza innym, to niech sobie żyje tak, jak tylko chce. Będę się jednak zaściankowo upierał, że “Matrixa” zrobili bracia Wachowscy. Tak to kiedyś obejrzałem i tak będę o tym już na zawsze myślał.

Muszę jeszcze wspomnieć, że z Wikipedii zniknęła strona o braciach Wachowskich, zastąpiona przez stronę “The Wachowskis”. Po angielsku jest to bardzo proste, bo jako że słowa rodzaju nie mają, to nie ma możliwości palnąć gafy. Po polsku znowu nie byłoby wiadomo, czy Wachowscy, czy Wachowskie, krakowskim targiem stanęło na tytule “Lana i Lilly Wachowski” i brawa dla tego, kto o tym zdecydował.

Orwell się śmieje

Ostatnio ukazała się ciekawa publikacja, już nie pamiętam gdzie i dokładnie kiedy. Było w niej napisane, że nazwa Polska pochodzi od ukraińskiego plemienia Polan, a Kraków to stare ukraińskie miasto. Ludzie niestety często ślepo wierzą w to, co czytają, a słowo powtarzane w kółko w końcu staje się ciałem. Tak samo może być kiedyś z tym Krakowem.

Historia kołem się toczy. Już w starożytnym Egipcie usuwano imiona tych, którzy mieli zniknąć z pamięci przyszłych pokoleń. Niektórzy palą niewygodne książki. Usuwamy nazwy ulic i placów. Drukujemy nowe, zmienione wersje podręczników, zależy, co komu akurat wydaje się prawdziwe. Obalamy pomniki. Strony internetowe zastępuje się innymi, gdy stają się nieaktualne. Tworzy się w ten sposób nową rzeczywistość, bo skoro ta stara jest już nieaktualna, to po co ma istnieć i tylko mieszać ludziom w głowach? Teraz pani autorka artykułu pisze o siostrach, potem kolejny napisze to samo i w końcu już tak zostanie.

George Orwell patrzy na to wszystko z nieba i się śmieje. Oto jest jego Ministerstwo Prawdy. Jeszcze nie w pełnym rozkwicie. Jeszcze nie można wymazać wszystkich niewygodnych śladów, ale może już niedługo? A na razie, zawsze można wydać oświadczenie w stylu “Seksmisji”:

“Ja, niżej podpisana, oświadczam, że urodziłam się mężczyzną wbrew swojej woli. W związku z powyższym proszę, aby moje dotychczasowe poczynania jako samca uznano za niebyłe, gdyż działałam zbałamucona ówcześnie panującą męską cywilizacją. Jednocześnie w pełni zgadzam się z powszechnie panującym przekonaniem, iż braci Wachowskich nie było, nie ma i nie potrzeba”.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kot też człowiek

Mam kota. Ponieważ ma on już 6 miesięcy, postanowiłem o nim znowu napisać. To bardziej wdzięczny temat od tego całego szajsu, który widzimy w mediach. Mam też wrażenie, że mały Lucjan jest bardziej inteligentny od większości polityków. Dlaczego tak myślę? Bo, mówiąc oględnie, nie sra tam, gdzie je. Zacznę tak: super jest mieć kota. Nie wiedziałem, że to taki fajny, mały stworek. Małe miałem doświadczenia z kotami. W domu zawsze był pies, tak u nas, jak i u dziadków na wsi. Zawsze myślałem, że wolę psy. Dalej je lubię, ale teraz wiem, że wolę koty. Mamy też w domu, jak już poprzednio mówiłem, królika, ale królik to zupełnie inna para kaloszy. Królik przy kocie to jak dekoracja. Jak ozdobna, plastikowa roślina. Chyba nawet nie wie, że żyje. Praktycznie wyłącznie oddycha, leży, je i robi pod siebie. Czasem głośno tupie. Szczerze powiedziawszy, to dałem się namówić na królika, bo myślałem, że one żyją około dwóch lat. Naprawdę tak myślałem. U mojego dziadka nigdy nie żyły dłużej. Siedziały...

Na Zachodzie, jak to mówią, bez zmian

Ameryka wybrała. Dnia 5 listopada AD 2024 Donald Trump pokonał Kamalę Harris w wyborach prezydenckich zdobywając 312 głosów elektorskich. Został tym samym 47 prezydentem Stanów Zjednoczonych Ameryki, a że wcześniej był 45 prezydentem, to i cieszy się chłop podwójnie. Rozgrzewka przedwyborcza trwała w światowych mediach od dawna i mocno wszystkich wyczerpała. Wściekle atakowano Trumpa (często do wtóru dziwacznego rechotu pani Harris) i wyciągano wszelkie brudy, jednym słowem: jak zwykle. A teraz jest już po. Kurz opadł. Uspokoiło się wreszcie. Teraz wszyscy zastanawiają się, co dalej. Szczerze, kibicowałem Trumpowi. Widziałem, co robi ekipa dziadzi Bidena. Widziałem, w którą stronę pchają (i jego, i nas). Widziałem (po raz trzeci, tanio wyliczam, ale niech będzie), jak wdzięcznie skaczą koło nich polskie pieski. Ile nas to wszystko kosztowało, to wszyscy wiemy. Zmiana była konieczna. Czasami, gdy źle idzie, trzeba zmienić cokolwiek. Gdy ogłoszono wyniki, ucieszyłem się. Pomyślałem, oto ...

O Bestiach

Miałem napisać kilka rzeczy. Mniejszych, szybszych. Zbiera się tego ciągle, wystarczy radio rozkręcić i sypią się tematy. Głupota goni głupotę i już nie wiadomo, gdzie patrzeć, żeby trochę normalności złapać. Miałem napisać o dziwnym artykule pod tytułem „ Bestia pełznie do Białego Domu ”. Po zdjęciu (Putin ściska rękę Trumpowi) od razu wiedziałem, co to będzie. Zaciekawiło mnie trochę, że autor zaczyna od wiersza Yeatsa (co prawda cytując dość luźno wybrane fragmenty). Przeczytałem dwa razy. Rzadkiej urody głupoty. I tak sobie myślę, siedzi sobie jakiś pacan i pisze. O bestii pełzającej, o propagandzie Kremla. O sojuszu zawartym nad grobem Ukrainy. Nad jakim grobem, myślę sobie? Ukrainy już nie ma. Już była grobem, jak od Amerykanów pieniądze wzięła i zafundowała sobie majdan. Najpierw oligarchowie wszystko zagarnęli, a teraz wszystko wykupili zagraniczni. Nic już nie mają swojego. Nawet ziemia już nie należy do nich, tylko do wielkich korporacji. Trochę podobnie jak u nas. Kurcze, ty...

Łypacz Powszechny 6

Miało już nie być więcej Łypacza. Tematów niby mnóstwo, ale przecież nieładnie naśmiewać się z innych. Zwłaszcza z tych bardziej niezwykłych umysłowo, czy też może zwykłych inaczej. Albo po prostu najzwyklejszych. Z drugiej strony mówią, że głupców nie sieją, więc skoro ktoś nie wie, gdzie jego miejsce, to niech się liczy. Nazbierało się trochę starego materiału. Nie ma kiedy tego wszystkiego obrabiać. Oglądanie i czytanie tego, co człowieka osacza byłoby robotą na pełny etat. Tego niestety zrobić się nie da. Czasem trzeba normalnie pożyć. Zrobić dzieciom kotleta, czy naleśniki. Iść na spacer. Takie tam. Zaczynamy. Na początek z przytupem. „Wall Street Journal” podsumowuje dwa i pół roku wojny na dalekim wschodzie Ukrainy, publikując bilans strat w ludziach. Ukraińcy od razu zareagowali, bo oni bezbłędnie reagują na takie rzeczy. Napisali, że to mocno przesadzone, bo w ciągu ostatnich dwóch lat zarejestrowali około 19 tysięcy zgonów. Cóż, gdyby od samego początku rzetelnie zbierali swo...

Punkt siedzenia

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Stare, ale jakże prawdziwe. Chyba nigdy jako gatunek, od tego nie uciekniemy. A szkoda. Świat mógłby stać się o wiele piękniejszy. Oto artykuł o „terrorystycznym ataku” na terytorium Rosji. Wynika z niego, że Rosja uważa atak na obwód Kurski za akt terroryzmu. W dodatku rosyjski „dyplomata podkreśla, że Kijów najechał rosyjskie terytorium absolutnie świadomie”. A jak miał najechać? Nieświadomie? Rosja w odpowiedzi „podejmuje wszelkie działania, żeby ukarać agresora”. Sami zaatakowali Ukrainę. Weszli na jej terytorium. Nie ważne, jaka była geneza konfliktu. Jaka motywacja. Zaatakowali. Też są agresorem. Podobnie jest na Bliskim Wschodzie. Najpierw Hamas przeprowadził terrorystyczny atak. Zabijał cywilów. I to było złe. W odpowiedzi Izrael bombarduje Gazę. Zabija cywilów. I to jest, według Izraela, dobre. Palestyńczycy uważają to za ludobójstwo. A całkiem niedawno Izrael przeprowadził atak na członków Hezbollahu, w którym eksplodowały pagery, z...